wtorek, 25 grudnia 2012
"christmas"
Od kiedy świeta spędzamy w tamtym miejscu z roku na rok coraz bardziej ich nienawidze. Zawsze jest to samo. Nie umiem sie dogadać nawet z własną rodziną. Siedze przy tym stole z łzami w oczach w sumie, nie mam co ze sobą zrobić. Rozumiem, mam 16 lat, wiec powinnam sie sama sobą zająć, ale jak siedze sama i gapie się w ściane to chyba można by się mną zainteresować, a może sie myle, ale wydawało mi się, że święta to rodzinna uroczystość. Myślałam wczoraj, że szlag mnie trafi. Od tych kilku lat święta to dla mnie najgorsza część roku, prezent prezentami spoko, bo lubie je bardzo, nie zaprzeczam, ale atmosfera też jest chyba troche ważna. Siedze sama w pokoju, moge nie istnieć, czuje sie tam tak beznadziejnie. U dziadków jest inaczej, tu jest jak w domu i zajebiście. Wiem gdzie co jest, wiem, że moge robic tu, co chce, że jest na prawde fajnie. Chciałabym żeby święta wyglądały inaczej, żeby stały sie czymś miłym. Może uda mi sie ich przekonać, żeby wigilia była tak jak przed kilkoma laty u dziadków, tak dużo lepiej by było. we'll see. Póki co nie mam co ze sobą zrobic, bo nudno strasznie. Ten mały bachor się rozchorował i oczywiście koniec świąt <ok> Ja nie wiem o co im chodzi, ze wszystkim mają problem, spoko czemu nie, najlepiej zepsuć atmosfere świąteczną....
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz