sobota, 29 grudnia 2012

life

Dochodze do wniosku, że musze sie w końcu zaakceptować. A na pewno te wady, których nie jestem w stanie zmienić. Czas przestać narzekać na siebie, tylko coś z sobą zrobić. Są rzeczy, które pomimo nie wiadomo jak dużych starań po prostu się nie zmienią i powoli zaczyna to do mnie docierać. W sumie to sie ciesze, bo może jakoś pozytywnie wplynie to na moje życie.
Za 52,5 godziny skończy sie 2012 rok -  jeden z najbardziej beznadziejnych. Niby to tylko zmiana daty, ale łatwiej sobie coś zaplanować. Jest to rok samych błędów, złych wyborów i beznadziejnych chwil. W sumie już od dłuższego czasu czekałam na koniec świata, który niestety nie nastąpił. Zostaje mi teraz nadzieja na to, że w 2013 coś się zmieni, na lepsze, że nie popełnie znowu tylu błędów, że spełnie swoje postanowienia, że zrealizuje swoje plany, że nie poddam sie w tym wszystkim. Chciałabym żeby w tym roku moje życie stało sie takie, jakie chce żeby było. Może w końcu znajde najlepszą przyjaciółke, albo chociaż przyjaciółke/przyjaciela, może uda mi się być w lepszych stosunkach ze znajomymi, może będą mieli dla mnie więcej czasu, a ja dla nich. Chyba pozytywnie podchodze do tego co się w przyszłym roku wydarzy, może dlatego, że nie wyobrażam sobie, zeby było jeszcze gorzej niż jest. Chciałabym tak po prostu zapomnieć wszystko, co się wydarzyło i rozpocząć, dla siebie, od nowa, bo niestety czasu nie cofnę i nie przeżyje tego roku jeszcze raz. Dlatego chociaż tak chce sobie pomóc. Godziny, przez które męcze sie aby zasnąć nasuwają mi różne myśli, nie zawsze złe, a wręcz pozytywne i to fajnie. Czasem myśle o rzeczach, które i tak się nie wydarzą, a szkoda :D Ręce mi zamarzają, boże :C



1 komentarz: